Początkowo myślałem że może mam woskowine, wpadła głębiej jakoś podczas turbulencji i się dobila przy lądowaniu.
Kupiłem więc na miejscu środek do uszu na ich usuwanie, tabletki na gardło miałem więc ok.
Po 1nocy po zażyciu preparatu rano słyszałem już na poziomie normalnym, tylko jednak nadal czasami lub często miałem wrażenie jakby coś w środku siedziało. No nic leczylem się tym 6 dni z rzędu, gardło tylko jedna część przestała boleć, a uszy..., nadal mam wrażenie jakby były zatkane, a próbując wydmuchiwac coś po przez zatkany nos to czasami słyszałem takie babelkowanie i chwilę przy tym inaczej słyszałem i zaraz po tym po kilku przelknieciach wracalo do poprzedniego stanu.
Dziś postanowiłem pójść do szpitala się zbadać, ciężko było dogadać nawet po ang., ale lekarz spr gardło, nos i uszy. Od początku byłem nastawiony na płukanie ich, a tu lekarz przepisuje mi 4 leki
- Typowy antybiotyk na angine itd,
- Sudafed
-Jakis spray na gardło
-I ostanie co mnie zdziwiło spray do nosa gdzie z góry myślałem że to na katar którego już nie mam.
Taki :
Kod: Zaznacz cały
ilacrehberi.com/v/iliadin-merck-005-dozajli-sprey-da11/kt/nedir-ve-ne-icin-kullanilir/
No i tutaj moje pytanie. Może tak być? 1szy raz się z czymś takim spotykam, a nie wiem czy drogi i przewody oddechowe maja taki wpływ na uszy.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy ale pisze to z komórki.