Kolejna skuteczna replantacja skalpu

Różne informacje,czasem dziwne a czasem bardzo interesujące, o badaniach medycznych
Asystentka

Kolejna skuteczna replantacja skalpu

Post autor: Asystentka »

Lekarze z Centrum Onkologii w Gliwicach po raz drugi skutecznie replantowali skalp, tym razem trzydziestokilkuletniej kobiecie, która uległa wypadkowi podczas prac polowych. Po czterech tygodniach od zabiegu pacjentka czuje się dobrze i jest w trakcie rehabilitacji.

O przeprowadzonej pod koniec września replantacji poinformował w czwartek podczas konferencji prof. Adam Maciejewski z gliwickiego oddziału Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie.

Pochodząca z okolic Głogowa trzydziestokilkuletnia pani Anna miała wypadek 24 września. Gdy pracowała w polu, zahaczyła o jedną maszyn, która zaczęła jej wciągać rękę, a następnie kitkę włosów, zrywając skórę z głowy i części twarzy. Pacjentka doznała urazu wielonarządowego, który obejmował nie tylko uszkodzenie powłok regionu głowy i szyi, ale także podwójne otwarte złamanie kości przedramienia oraz uszkodzenie aparatu stawowo-wiązadłowego kolana.

Podobny zabieg – jednej z największych replantowanych powierzchni do tej pory na świecie – gliwiccy lekarze przeprowadzili w sierpniu. Wówczas replantowali skalp dwudziestokilkuletniej dziewczyny, która także uległa wypadkowi podczas prac polowych; jedna z maszyn wciągnęła jej kok, zrywając włosy oraz skórę z głowy i części twarzy.

Porównując te dwa zabiegi prof. Adam Maciejewski wskazał, że zakres replantacji był podobny: – Również obejmował okolice czołową, skroniowe, ciemieniową, potyliczne, karkowe. W obu przypadkach ten zakres obejmował ok. 80 proc. powłok regionu mózgoczaszki, karku i bocznych części szyi.

Dodał, że oba zabiegi przebiegły pomyślnie. – Zarówno w przypadku pani Anny, jak i pani Basi uzyskaliśmy efekt, jaki zamierzaliśmy, czyli pełną replantację uszkodzonego, naderwanego skalpu wokół regionu głowy i szyi – mówił.

Obecnie pani Anna jest w trakcie rehabilitacji. – Myślę, że przy jej kontynuacji będziemy w stanie albo całkowicie wyeliminować konieczność leczenia operacyjnego tej okolicy kolanowej, albo w bardzo dużym zakresie ją ograniczyć – mówił prof. Maciejewski. Dodał, że niebawem pani Anna ma zostać wypisana z gliwickiego szpitala i przetransportowana do placówki w pobliżu jej miejsca zamieszkania, gdzie będzie przechodziła dalszą rehabilitację.

Pacjentka mówiła podczas konferencji, że teraz czuje się dobrze. – Z dnia na dzień jest coraz lepiej – przyznała. – Jak to mi wszyscy powtarzają, potrzebny jest czas i dużo cierpliwości.

Jak przypomniał prof. Maciejewski, w tego typu przypadkach najważniejszym elementem był czas – od chwili urazu do przywrócenia krążenia w replantowanej części ciała. Jednak dzięki szybkiej interwencji i diagnostyce zespołu z wrocławskiego szpitala pacjentka została przetransportowana helikopterem do Gliwic. Tkanki zostały ponadto odpowiednio zabezpieczone (schłodzone do 4 st. Celsjusza) i przewiezione.

Prof. Maciejewski wskazał także na czas od urazu do replantacji, który – podobnie jak wcześniej – wyniósł ok. 8,5 godziny. – Po dwóch tego typu zabiegach trudno wyrokować, aczkolwiek jest jakaś prawidłowość, która świadczy o tym, że ten czas replantacji w przypadku dobrego przechowywania i właściwego transportu tkanek jest możliwy do wydłużenia – wskazał. Wcześniej szacowano go bowiem na 4-5 godzin.

Jak tłumaczył profesor, w przypadku uszkodzonych, odnaczynionych tkanek zachodzą pewne nieodwracalne zmiany, które później nie mogą być już naprawione. – Innymi słowy, postępują procesy martwicze, głównie wynikające z braku unaczynienia, mówiąc krótko - utlenienia tkanek, komórek, których etap jest nieodwracalny – wyjaśnił. – Dlatego też ten czas, aby do tego procesu nie doszło, jest bardzo istotny, żeby przywrócić to ukrwienie, poprzez ukrwienie, utlenowanie odpowiednich struktur komórkowych tkankowych, aby mogły one z powrotem powrócić do życia.

Nie potrafił jednak odpowiedzieć, czy w przyszłości będzie możliwe wydłużenie tego czasu. – Teoretycznie czas powyżej 10-11 godzin przekreśla jakiekolwiek szanse, ale to jest teoria – przyznał. – Trudno jest decydować i mówić o czynnikach, które są u każdego człowieka inne, których nie można potraktować rutynowo.

Z uwagi na lepiej zachowane tkanki, z medycznego punktu widzenia drugi zabieg był w ocenie prof. Maciejewskiego prostszy.

Podczas replantacji, jednocześnie pacjentce zaopatrywano złamania i urazy kończyn.

W ostatnich latach lekarze z Centrum Onkologii w Gliwicach zasłynęli z kilku pionierskich operacji. Chirurdzy pod kierunkiem prof. Maciejewskiego przeprowadzili dwa przeszczepienia twarzy. Pierwszą z operacji przeprowadzono 15 maja 2013 r. u 33-letniego mężczyzny, który przeżył poważny wypadek. Było to jednocześnie pierwsze na świecie przeszczepienie twarzy ratujące życie.

Druga operacja była już planowana. W grudniu 2013 r. lekarze przeszczepili twarz 26-letniej wówczas pani Joannie, cierpiącej od ponad 20 lat na nerwiakowłókniakowatość - łagodny nowotwór o podłożu genetycznym, który rozrastając się, może zagrozić życiu i jest uznawany za jedno z głównych wskazań do przeprowadzenia przeszczepienia twarzy.

Z kolei w kwietniu 2015 roku 37-letniemu pacjentowi okaleczonemu przez nowotwór przeszczepiono w Gliwicach narządy szyi - krtań, tchawicę, gardło, przełyk, tarczycę z przytarczycami, struktury mięśniowe oraz powłokę skórną przedniej ściany szyi.

Podczas konferencji prof. Maciejewski wskazał jednak, że gliwicki ośrodek jest kliniką chirurgii onkologicznej i rekonstrukcyjnej, a nie jest ośrodkiem replantologicznym - nie ma w nim takich dyżurów, nie ma zaplecza urazowego itd. – Dlatego też w tego typu przypadkach, które obejmują nie tylko urazy regionu głowy i szyi, wymagające interwencji mikronaczyniowej, w tym wypadku replantacji, nie jesteśmy w stanie zapewnić odpowiedniej opieki dla chorych, których urazy dotyczą większych powierzchni i większego zakresu – mówił.

Jednocześnie zapewnił, że oczywiście lekarze w razie potrzeby będą służyć pomocą, ponieważ obecnie w Polsce, jak mówił, nie ma wyspecjalizowanego ośrodka w zakresie replantacji twarzy, szyi i urazów wielonarządowych.

Prof. Maciejewski podziękował także wszystkim zaangażowanym w replantację, „co nie leżało w zakresie ich obowiązków”. – To wszystko jest dobra wola i determinacja zespołu, który po raz kolejny w tego typu przypadkach bez jakichkolwiek gratyfikacji finansowych potrafił się zmobilizować i dla dobra chorych potrafił w sposób skuteczny przeprowadzić kolejną taką procedurę – podsumował chirurg.

Pacjentka z przeprowadzoną w sierpniu replantacją skalpu czuje się coraz lepiej. Mówiła dziennikarzom, że niebawem, nawet za miesiąc, chciałaby wrócić do pracy.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post