Test Western - Blot

Rozpoznawanie, profilaktyka i leczenie chorób wewnętrznych, choroby wieku starszego, choroby zakaźne, układu oddechowego, diabetologia, alergie.
admin. med.

Test Western - Blot

Post autor: admin. med. »

Minęło kilka lat, wszystko się zmieniło. Obecne testy WB oferowane w Polsce są skuteczne i dokładne, skuteczność wynosi niemal 100% - 2 lub 3 paski na teście IgM to w zasadzie 100% aktywna infekcja, 3 lub więcej na teście IgG - znak, że jakaś infekcja kiedyś była lub być może teraz jest (nawet po całkowitym wyleczeniu paski zostają przez jakiś czas), czyli wynik wątpliwy ze wskazaniem na dodatni. Dwa paski IgG to mocno wątpliwy wynik, ale przy występowaniu objawów można próbować leczyć, pięć lub więcej - w zasadzie pewność choroby. Zero pasków na teście IgM - niemal na pewno nie mamy infekcji, zero pasków na teście IgG - jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo, że mamy infekcję (mocno poniżej 1%, jeśli test wykonano prawidłowo). Wyjątki to złe przechowywanie próbek krwi, które ciągle się zdarza. I trzeba pamiętać, że paski w IgM pojawiają się niekiedy dopiero miesiąc po infekcji, paski IgG - jeszcze później.

Jeszcze odrobiną statystyki. Dwa paski IgG ma około 5% zdrowej populacji, około 1,5% zdrowych ludzi ma przynajmniej jeden pasek IgM. Leczenia wymaga jedna osoba na tysiąc. Oznacza to, że badając IgG losowych 1000 osób, znajdziemy tam 50 ludzi mających 2 paski, ale tylko jeden z nich będzie naprawdę chory. W praktyce oznacza to, że po pierwsze lecząc się w ciemno z takim wynikiem jest szansa zaledwie 1 do 50 że się "trafi w chorobę", po drugie gdyby każdemu z 2 paskami dawać antybiotyki, średnio więcej osób by straciło zdrowie niż zyskało. Oczywiście ta statystyka w niczym nie pomoże komuś, kto jest akurat tym 1 na 50, ale - mam nadzieję - pokazuje jak bezsensowne jest leczenie się na siłę całymi miesiącami albo nawet latami bez żadnej poprawy, bo komuś 1 czy 2 paski wyszły. Tak, bardzo dużo osób tak właśnie robi, przekonanych przez "mądrych" z internetu.

Odradzam wykonywanie w Polsce jakichkolwiek innych testów, z bardzo prostego powodu - jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem osoby, która miała dodatni WB (5 lub więcej prążków) i nie miała po antybiotykach szybkiej i mocnej poprawy. Z kolei regułą jest sytuacja, gdy ktoś z ujemnym WB zrobi test "alternatywny", wyjdzie mu dodatni wynik - a leczenie nie pomoże.

Wszystko poniżej tego akapitu ten jest już nieaktualne i spokojnie można to pominąć.

Western - Blot określa, czy nasze białe krwinki potrafią rozpoznać bakterię wywołującą borelioza. Jeśli potrafią - znaczy, że organizm miał z bakterią styczność (bądź ma w dalszym ciągu). Pięknie brzmi, ale to tylko teoria. W praktyce NIE MA możliwości sprawdzenia, czy nasze białe krwinki rozpoznają boreliozę.

Wyjaśnię może dlaczego. Badanie określa czy nasz system odpornościowy reaguje na określone antygeny. Cóż to jest antygen? Najczęściej jest to białko na powierzchni bakterii, które - po rozpoznaniu przez białe ciałko krwi - jest atakowane. Skomplikowane? Ok, będzie prościej.

Załóżmy, że bakteria boreliozy to słoń. Białe ciałka - nasi myśliwi - są jak ślepcy, którzy słonia muszą rozpoznawać po dotyku. O, to jest ogon, to jest trąba, tutaj mamy kły, tu widzimy że ma 4 nogi... Nie są w stanie rozpoznać, czy ta trąba należy do słonia, jakiej jest wielkości.

Niestety, białe ciałka nie mogą reagować na "zwierzę, które ma 4 nogi, kły i trąbę". Muszą reagować na pojedyncze "Cechy". Czyli - atakują wszystko co ma trąbę, wszystko co ma kły, atakują wszystkie zwierzęta na 4 nogach.

Widziecie już, gdzie jest problem? Nie tylko słoń ma kły. Mają je także dziki, słonie morskie... Trąbę ma kilkaset chyba gatunków zwierzęcia (słoń morski również).

Innymi słowy - test Western - Blot określa, czy nasz organizm miał kontakt ze zwierzętami które:


- mają kły
- mają grubą skórę
- mają trąbę
- mają ogon
- mają 4 nogi

Widzicie już, dlaczego pojedynczy pasek pozytywny (wynik dla powiedzmy antygenu p 17) nie świadczy o boreliozie? Po prostu pojedynczy pasek może wywołać kilkaset różnych czynników. Faktem jest, że z reguły antygen faktycznie odpowiada za kontakt systemu odpornościowego z bakterią boreliozy, ale nie zawsze.

Wracajac do zwykłego języka. Jeden pasek świadczy np o tym, że "organizm miał kontakt z bakteriami poruszającymi się przy pomocy pewnego gatunki wici". Tak poruszają się krętki boreliozy, ale też kilkadziesiąt innych bakcyli, łącznie z niewinną eugleną zieloną.

Dobra, a teraz - dlaczego tak narzekałem na Polskę?

U nas - niestety - nie robi się kompleksowego testu. U nas robi się tylko kilka antygenów. Dla powyższego przykładu - sprawdza się obecność kłów, trąby i ogona. A co z grubą skórą, a co z miękkim płatkiem ucha, a co z kolorem skóry, a co z... no nic, kasy zabrakło. Poszła na świątynię opaczności.

Gdzie jest problem? Kompleksowe badania (zakrojone na szeroką skalę badania statystyczne, ze ślepą próbą i wszystkimi bajerami) wykazały, że boreliozę diagnozuje się z dużym prawdopodobieństwem (można podjąć leczenie w ciemno) przy wystąpieniu PIĘCIU pasków. Cztery nie świadczą o boreliozie, to wynik graniczny (czyli - prawdopodobnie występuje, zaleca się dalsze badanie). Osoby z czterema paskami bardzo często po prostu nie były chore na tyle często, że nawet nie opłaca się próbować leczenia "na ślepo" - zbyt duże ryzyko komplikacji z powodu antybiotyków w stosunku do teoretycznego zysku. Można ponowić próbę na IgM... ale o tym za chwilę. Trzy to w ogóle nie ma się co specjalnie przejmować, chyba że sa wyraźne oznaki ze strony organizmu (objawy somatyczne). Pięć z chyba 20 które bada oryginalny test. U nas wszystkiego jest coś.. siedem sztuk? Dla pewności podam, które paski się "liczą" w teście oryginalnym: 23, 24, 25, 31, 34, 39, 41, 45, 83, 93. Ani 17, ani 21 nie są uznawane za charakterystyczne dla infekcji boreliozą, ma je całe mnóstwo kompletnie zdrowych ludzi, którzy bakterii boreliozy nawet na obrazku nie widzieli. Tu drobna uwaga - jest bardzo silny nacisk, aby określać schorzenie na podstawie prążków 22, 25, 31, 34, 39 - uważanych za najbardziej charakterystyczne. Jak widać prążka 22 nie ma na w/w liście.

W Polsce bada się paski 17, 19, 21, 25, 30, 31, 39. 83

Widać teraz cały tragizm sytuacji? Do pewnej diagnozy potrzebujemy 5 pasków z 10, podczas gdy nasz krajowy test bada jedynie 4...

Są oczywiście antygeny bardziej i mniej charakterystyczne, np wg niektórych źródeł antygen p 39 jest uważany za najpewniejszy (najczęściej występuje przy pozytywnym wyniku, rzadko mają go ludzie zdrowi), niemniej też nie przesądza. Wg innych z kolei, charakterystyczne są 31, 34 i 93.

Powyższe zestawienie jest aktualnym stanem wiedzy medycznej. Jest co prawda krytykowany, ale - póki co, jego powinniśmy się trzymać. Terapia boreliozy jest ogromnie kosztowna, za tym stoją grube pieniądze. Wielu farmaceutom zależy, aby wmówić pacjentom, że mają boreliozę i muszą kupować antybiotyki ich firmy. Firma co jakiś czas sponsoruje badania, z badań wynika to, co ma wyniknąć - tak to się toczy powoli.

Dobrze, teraz - czym różnią się testy IgM od IgG? IgM oznaczają, że organizm ma kontakt z danym "słoniem" właśnie w tej chwili. Uważa się, że jest to test o wiele czulszy - jako, że niewiele jest zwierząt mających jednocześnie i trąbę i kły, a pozytyw w takim teście oznacza niemal pewną obecność właśnie takiego zwierzęcia. Tutaj za wynik dodatni uważa się DWA paski. Konkretnie chodzi o 2 z pasków: 23-25, 39, 41

Test IgG oznacza, że organizm miał kontakt z danym organizmem KIEDYŚ, nawet 10 lat temu. Tutaj obecność kłów i trąby o niczym nie świadczy - 10 lat temu mógł widzieć dzika, 5 lat temu kapibarę.

I tutaj jest trick - podawanie antybiotyków zabija bakterie boreliozy, przez co organizm zaczyna je "widzieć" (jak wcześniej pisałem, póki są żywe, bardzo często są niewykrywalne). Może to służyć za dodatkowy test - jeśli po podaniu przez jakiś czas antybiotyków nagle wynik IgM zmieni się na pozytywny, nawet przy jednym prążku - można mówić o bardzo dużym prawdopodobieństwie boreliozy.

Trwająca infekcja boreliozy z reguły daje dodatni test na IgM, jeśli takowego nie ma - choroba, nawet jeśli występuje, jest dość mocno "uśpiona" i krętki nie rozmnażają się na tyle szybko, aby dostarczyć zajęcia naszym "strażnikom".

Ktoś mógłby zapytać - a skąd ten specyficzny antygen, skoro jest on specyficzny? Już chyba pisalem, ale na wszelki wypadek jeszcze raz dodam - nie ma antygenów całkowicie specyficznych dla właśnie boreliozy. Są tylko takie, które raczej występują w organizmie jeśli był kontakt właśnie z tymi krętkami. Skąd np w zdrowym organizmie może wziąć się wysoce specyficzny antygen 39? Mógł zostać odziedziczony. Mogliśmy się z nim urodzić. Mógł przyjść razem ze szczepem boreliozy który był zbyt słaby, aby się rozwinąć i błyskawicznie został zniszczony. Mógł zostać "pożyczony" przez jakaś bakterię - one bez przerwy wymieniają się DNA. Jakiś rzadko spotykany bakcyl może go posiadać. Mogliśmy od kleszcza dostać w prezencie martwe krętki. Albo po prostu organizm mógł zwalczyć boreliozę i została nam blizna serologiczna.

A teraz gwóźdź do trumny - borelioza jest mistrzem "zmiany wyglądu", teoretycznie może ze słonia zamienić się w kolibra - zwierzę ze skrzydłami, dziobem, małe, mające 2 łapy...

Na koniec 3 fakty:

Po pierwsze, medycyna niemal nie zna przypadku, żeby ktoś miał boreliozę i negatywny test Western Blot (nie licząc osób, które badały się jednocześnie biorąc leki zbijające odporność). Jeśli takie przypadki są, zawsze okazuje się, że zawiniło laboratorium albo niewłaściwe przechowywanie próbki. Za to psychologia zna wiele przypadków osób, które leczą się z testami negatywnymi, na 10 000 sposobów tłumacząc niepowodzenie w leczeniu.

Po drugie, próbka musi być dostarczona szybko, nawet bardzo szybko. 2 dni zwłoki i białe krwinki zbijają się w grupy, uniemożliwiające wykonanie prawidłowego oznaczenia. Wynik wychodzi fałszywie negatywny.

Na koniec - statystycznie ponad 10% populacji (ludzi zdrowych) ma przeciwciała specyficzne dla boreliozy w klasie IgG dla 5 antygenów specyficznych, przynajmniej jeden antygen ma ponad 50% - dokładnie nie wiem ile, ostatnie badania statystyczne wykazały np specyficzny antygen boreliozy p21 u 33% honorowych dawców krwi. W grupach ryzyka (ludzie często chodzący do lasu) statystycznie bodajże 70% ma wynik dodatni, czyli 5 różnych antygenów.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post