Apteki będą przechodzi z rodziców na dzieci

Smutne i śmieszne działania,propozycje zmian w służbie zdrowia
Asystentka

Apteki będą przechodzi z rodziców na dzieci

Post autor: Asystentka »

Wywróci do góry nogami rynek farmaceutyczny i stworzy wielopokoleniowe dynastie właścicieli aptek
Za kilka miesięcy dokona się na polskim rynku aptek prawdziwa rewolucja. Wywróci do góry nogami rynek farmaceutyczny i stworzy wielopokoleniowe dynastie właścicieli aptek - informuje autor tekstu w Angorze na temat zmian na rynku aptek.

„Uzdrowienie” sytuacji na polskim rynku aptek Naczelna Rada Aptekarska forsowała od dawna, ale dopiero teraz, w czasach „dobrej zmiany”, zbiór pomysłów samorządu farmaceutów stał się tak bliski spełnienia - dodaje autor.

Jego diagnoza w skrócie: apteki coraz bardziej przypominają sklepiki, a coraz mniej apteki; farmaceuta powinien świadczyć pacjentowi opiekę, a nie – jak dziś – wydawać klientowi towar, naciągając go przy okazji na kupno worka wątpliwej jakości preparatów udających leki, które wychwalają w mediach i na billboardach zakłamane reklamy.
Jak to zrobić? Najlepiej najprościej: właścicielem apteki powinien być farmaceuta, a nie handlarz, który o lekarstwach i aptecznej etyce nie ma pojęcia. Żeby nie dopuścić do nadmiernej koncentracji rynku, należy wprowadzić limit: jeden aptekarz może prowadzić nie więcej niż cztery apteki. Kolejny limit ma zapewnić aptece godziwy zarobek i zwolnić z konieczności „ścigania się” z konkurencją o pacjenta – apteki powinny być od siebie oddalone nie mniej niż o kilometr, nie powinno być też ich zbyt wiele – jedna na 3 tys. mieszkańców miasta wystarczy w zupełności.

Reszta to zgniły kompromis z przedrewolucyjną rzeczywistością: właściciele, którzy nie są farmaceutami, nie będą musieli na gwałt sprzedawać swych aptek i mogą prowadzić je aż do śmierci, zaś istniejące duże sieci mogą zachować status quo posiadania.

– Kupując mieszkanie, nie myślimy raczej o jego sprzedaży, ale kiedyś może przyjść moment, gdy będziemy chcieli to zrobić – opowiada właściciel małej sieci aptek, nie-farmaceuta.

– Podobnie jest ze mną: za 10 – 15 lat ciężko będzie mi działać w tej branży z podobnym zapałem i energią. Moje dzieci nie są farmaceutami, co oznacza, że jeśli dokona się planowana rewolucja, apteki moje i tysięcy ludzi w podobnej sytuacji będą praktycznie niesprzedawalne, chyba że za bezcen. Będziemy stali pod ścianą, czekając na magistra farmacji, który zechce je kupić, a trudno oczekiwać, by – zdając sobie sprawę z przyznanego mu przez państwo monopolu – przystał na cenę sprzedawcy.

– Cały czas się łudzę, że sprawa nie jest przesądzona, że ktoś dokładnie przemyśli wszystkie pomysły i poważnie skonsultuje je z ludźmi z branży. To prawda, że wiele aptek przypomina sklepy nastawione na wciskanie klientom reklamowanych parafarmaceutyków. Tyle że rewolucyjne pomysły są gaszeniem pożaru benzyną - dodaje.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post