Rejestracja w bazie dawców szpiku powinna być przemyślana

Różne informacje,czasem dziwne a czasem bardzo interesujące, o badaniach medycznych
Asystentka

Rejestracja w bazie dawców szpiku powinna być przemyślana

Post autor: Asystentka »

Osoby, które chcą zarejestrować się w bazie dawców szpiku, powinny przemyśleć decyzję, aby nie wycofywały się, gdy ich pomoc okaże się potrzebna, co odbiera chorym nadzieję na wyleczenie – apelowali w Kielcach lekarze i dawcy.

W czwartek obchodzony był Ogólnopolski Dzień Transplantacji - przypada on w rocznicę pierwszego w Polsce udanego przeszczepu nerki. Podczas konferencji prasowej w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach, gdzie działa Ośrodek Dawców Szpiku, przybliżono ideę przeszczepów szpiku, wykonywanych w leczeniu różnych odmian nowotworów krwi.

Jak podkreślił kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, dr hab. n. med. Marcin Pasiarski, liczba chorych, którzy wymagają na pewnym etapie leczenia transplantacji szpiku, wzrasta, dlatego rośnie także zapotrzebowanie na tego typu procedury.

"Przeszczepienie szpiku może odbyć się tylko wtedy, kiedy biorca, czyli chory, znajduje się w pełnej remisji choroby - nie stwierdzamy w badaniach klinicznych i laboratoryjnych cech choroby. Nie oznacza to, że chory jest zdrowy, tylko choroba stała się tak mała, że nie jest wykrywalna obecnie dostępnymi technikami" – tłumaczył.
Dodał, że remisję można osiągnąć po wielomiesięcznej chemioterapii lub immunochemioterapii. Potem, gdy jest pewność, że istnieje dawca dla takiego chorego, przeprowadza się u biorcy tzw. leczenie kondycjonujące. "To taka 'megachemioterapia', która ma zniszczyć wszystkie komórki nowotworowe w szpiku kostnym lub węzłach chłonnych. Po tej procedurze chory nie zregeneruje już swojego szpiku. Jest to taki moment krytyczny, w którym jest on zdany tylko i wyłącznie na dawcę" – opisywał Pasiarski.

Lekarz zaapelował, by osoby, które zdecydują się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku, nie cofali swoich decyzji. "Niestety mieliśmy sytuację, kiedy chory z całkowitą remisją był przygotowywany do leczenie kondycjonującego, a dawca wycofał się z powodów niezwiązanych ze swoim staniem zdrowia - które są oczywiście poza wszelka dyskusją. To naprawdę jest ogromna trauma dla chorego, który zniósł wielomiesięczne leczenie i słyszy, że nic z tego przeszczepu nie będzie. Dlatego apeluję, by każdy, kto zgłasza się do rejestru, brał pod uwagę, że ten telefon (z informacją, że może przekazać szpik potrzebującemu – PAP) naprawdę zadzwoni" – podkreślił.

Zaznaczył, że dzięki przeszczepowi szpik dawcy, regenerując się w ciele biorcy, nie tylko umożliwia mu dalsze życie, lecz także broni organizm przed nawrotem choroby. "To naprawdę jest dar życia. Te osoby, które oddały szpik, podarowały komuś życie" – ocenił Pasiarski.

Monika Paprota–Jarosz, która oddała szpik w listopadzie ub.r., także podkreśliła, że decyzja o rejestracji w bazie musi być dobrze przemyślana. "Jeśli damy komuś tę nadzieję, to nie mamy prawa jej odbierać" – dodała.

Jak opisywała, zarejestrowała się podczas akcji organizowanej w 2014 r., kiedy szukano pomocy dla chorego dziecka z jej miasta. "Dla mnie była to pewna oczywistość. Jeśli ja oczekuję pomocy od innych, moim obowiązkiem jest jej udzielić, jeśli ktoś jej potrzebuję. Jeśli jesteśmy ludźmi, to tak powinno być" – dodała Paprota-Jarosz.

W jej ocenie, poza satysfakcją, że można komuś pomóc, oddanie szpiku niesie też korzyści dawcom. "Zaczęłam bardziej dbać o siebie, zrezygnowałam z pewnych rzeczy, które mogły źle wpływać na moje zdrowie, zwracam uwagę na to, co jem i piję. Zostaliśmy też świetnie przebadani – teraz mamy świadomość tego, że jesteśmy zdrowymi ludźmi(…)" – opisywała dawczyni.

Inny dawca, Łukasz Skrzypczyk, mówił, że postanowił się zarejestrować w bazie, gdy w jego mieście pojawił się specjalny autobus, promujący dawstwo szpiku. O tym, że jego szpik będzie potrzebny choremu, dowiedział się trzy miesiące później, a niecały rok od rejestracji oddał szpik. "Uważałem, że tak powinienem zrobić, było to dla mnie naturalne. Tego samego oczekiwałbym, gdyby wydarzyła się sytuacja odwrotna. Nie robiłem z tego wielkiego wydarzenia" – zaznaczył.

Skrzypczyk dodał, że dzięki informacjom, które otrzymał od specjalistów z kieleckiego ośrodka, dokładnie wiedział, jakim procedurom będzie poddawany. "Może przy samym oddaniu szpiku było parę rzeczy, które mnie trochę zaskoczyły, ale nie było czegoś, czego się bałem" – podkreślił.

Kielecki Ośrodek Dawców Szpiku działa od 2011 r. Rekrutuje potencjalnych dawców głównie z woj. świętokrzyskiego, ale też z województw: małopolskiego, podkarpackiego oraz części mazowieckiego i łódzkiego. Kierująca placówką Zdzisława Sitarz-Żelazna poinformowała, że udało się zrekrutować ponad 25 tys. osób. Od 2011 r. 32 osoby oddały komórki macierzyste (cztery z nich dwukrotnie).

Sitarz-Żelazna podkreśliła, że im więcej zarejestrowanych, tym większa szansa na znalezienie genetycznego bliźniaka dla potrzebujących. "Osoby, które takie komórki oddały, stanowią dowód, że jest to możliwe, że nic im się nie stało, mimo okresowych poświęceń – przyjmowania leków, przy których można się czuć traszkę gorzej, nie spowodowało to żadnych ustępstw dla zdrowia. A na pewno uratowało inne życia" - dodała Sitarz-Żelazna. Przypomniała, że po oddaniu szpiku monitoruje się stan zdrowia dawców.

Wg danych przedstawionych na konferencji, w Rejestrze Dawców Szpiku w skali całego kraju znajduje się ponad 1,2 mln osób. Rejestr światowy to ponad 28 mln potencjalnych dawców.

W Polsce pobiera się rocznie ok. 1,2 tys. komórek macierzystych. Ok. 300 to pobrania dla polskich pacjentów, a 900 – dla biorców zagranicznych. Ponad 60 proc. chorych w kraju otrzymuje komórki macierzyste od polskich dawców.
źródło: www,mp.pl
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post