Zbiórki na leczenie za granicą

Smutne i śmieszne działania,propozycje zmian w służbie zdrowia
Asystentka

Zbiórki na leczenie za granicą

Post autor: Asystentka »

Zbiórki na leczenie za granicą: cudze chwalicie?
Dziecko z białą plamką na jednym oku i dramatyczny apel rodziców o pomoc w uzbieraniu miliona złotych na leczenie nowotworu złośliwego w Stanach Zjednoczonych. Takie obrazki coraz częściej pojawiają się w mediach. Polscy lekarze twierdzą, że zbiórki to plaga, bo zarabiają na tym tylko fundacje - pisze Magda Kazikiewicz w portalu Wirtualna Polska.

- Stosujemy te same metody leczenia, co za granicą. I na dodatek nasze są darmowe - mówi dr Wojciech Hautz, p. o. kierownika Kliniki Okulistyki Centrum Zdrowia Dziecka. - Zdecydowaliśmy się na zbiórkę po sześciu cyklach chemii, braku poprawy i ryzyku utraty oka - odpowiada tata Kornela, który choruje na siatkówczaka.

Na stronach fundacji, które organizują zbiórki dla potrzebujących, co kilka tygodni pojawia się apel rodziców o finansowe wsparcie leczenia tzw. siatkówczaka (nowotwór złośliwy, który występuje niemal wyłącznie u dzieci do piątego roku życia) u ich dziecka. Zbierają na terapię w amerykańskiej klinice dr Davida Abramsona, który wyspecjalizował się w leczeniu tej choroby.

Koszt terapii u doktora Abramsona sięga około miliona złotych. Polscy lekarze uważają, że rodzice nie muszą zbierać na tak drogie leczenie. - Stosujemy dokładnie takie same metody leczenia, jak w Stanach Zjednoczonych. I - co podkreślam - osiągamy podobne efekty u dzieci - zapenia dr Wojciech Hautz.

Dodaje: - Oczywiście, terapie są różne i nie u każdego można zastosować taki sam schemat postępowania. Różnica jest taka, że my najpierw podajemy chemioterapię ogólną, by uratować życie dziecka, a następnie leczymy oko. Dr Abramson z kolei stawia od razu na podawanie chemioterapii dotętniczej, która leczy miejscowo - tłumaczy.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post