Ciążowe mity

Profilaktyką, choroby żeńskiego układu płciowego, zaburzenia miesiączkowania, antykoncepcja hormonalna, mechaniczna, naturalna, ciąża, niepłodność, nowotwory narządów rodnych, porady intymne
admin. med.

Ciążowe mity

Post autor: admin. med. »

Ciąża, poród, połóg. Kwestiom tym, jak niewielu innym dotyczącym zdrowia i funkcjonowania organizmu towarzyszy tyle „mądrości ludowych” i przesądów, że aż głowa boli. Po części utrzymują się one ciągle ze względu na trudności z prowadzeniem rygorystycznie kontrolowanych badań naukowych, których przedmiotem byłyby młode mamy i noworodki. Szczególnie trudno o jakiekolwiek badania farmakologiczne: katastrofa związana z podawaniem thalidomidu sparaliżowała badaczy na lata.

Większość porad, jakimi obficie częstowane są młode kobiety – „w ciąży należy powstrzymywać się od spożycia alkoholu, kofeiny i uprawiania seksu” – w najgorszym razie nie może zaszkodzić; rzecz w tym, że zazwyczaj nie stoją za nimi żadne badania. Najlepszym przykładem, jak bardzo poruszamy się po omacku jest stosowane do dziś zalecenie prowadzenia leżącego trybu życia przez kobiety zagrożone poronieniem. Dowody na skuteczność tego rodzaju prewencji niemal nie istnieją, nadal jednak zalecana jest ona przez lekarzy z braku lepszej, sprawdzonej naukowo metody.

„Ciąża i poród to dwie największe niewiadome współczesnej nauki” – żartuje z wisielczym humorem Tonia Moore-Davis, kierująca kursami położnictwa na studiach pielęgniarskich w Vanderbilt University.

Im bliżej końca pierwszego trymestru, tym zaleceń jest więcej: jedz tylko to, co najzdrowsze (w przeciwnym wypadku dzidziuś za nic nie tknie brokułów); staraj się nie przybierać na wadze (albo skażesz dziecko na cukrzycę i otyłość); koniecznie karm piersią co najmniej przez pół roku (nawet, jeśli po sześciu tygodniach musisz wracać do pracy).

Dopiero w ciągu ostatniego roku kilka ośrodków zdecydowało się na zweryfikowanie w drodze eksperymentów potocznych zaleceń dotyczących prowadzenia ciąży lub systematyczną ocenę wcześniejszego dorobku naukowego w tej dziedzinie. Wyniki dają do myślenia: wiele mądrości ludowych okazało się mocno chybionych…. Oto, co naprawdę wiemy (lub nie wiemy) o pięciu najważniejszych kwestiach dotyczących ciąży i porodu: wiedza na ten temat pozwoli podejmować decyzje w sposób bardziej racjonalny, niż gdyby opierano się wyłącznie na tym, co podsuwa nam wyszukiwarka, przyjaciółki i rady pełnych dobrej woli starszych pań.

Mdłości: trzeba się przyzwyczaić

Poranne mdłości nie zagrażają naturalnie życiu, bywają jednak wyczerpujące i upokarzające jednocześnie. A jednak – nadal brak rozwiązania. „Uważa się to za »zwyczajny« objaw ciąży, dla wielu kobiet jest to jednak udręka” – zauważa Anne Matthews, położna i wykładowca na studiach pielęgniarskich w Dublinie. Wraz z zespołem przebadała dostępne piśmiennictwo naukowe, by się przekonać, że od 1959 roku zagadnieniu temu poświęcono jedynie 27 prac! Wśród zalecanych metod znalazła się akupunktura, akupresura, pogryzanie korzenia imbiru, zajadanie się witaminą B6 oraz standardowe środki przeciwwymiotne w rodzaju hydroksyzyny i doksylaminy. Jak się jednak okazuje, brak dowodów na skuteczność jakiejkolwiek z tych terapii. „Byliśmy rozczarowani – przyznaje Cochrane. – Chciałabym uzyskać większą pewność, rzecz jednak w tym, że brakuje nam jakichkolwiek »twardych« dowodów. Czy mogę coś polecić kobietom, skarżącym się na mdłości? Z czystym sumieniem – nic”. Innymi słowy, żuć imbir warto tylko, jeśli naprawdę się go lubi…

Seks podczas ciąży: dla większości OK

Większość położników przyznaje, że to jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszą od pacjentów: czy w czasie ciąży można się kochać? „Wiele pacjentek i ich partnerów po prostu się tego boi – potwierdza dr Claire Jones, położna i ginekolog, zatrudniona w Mt. Sinai Hospital w Toronto. – Wchodzą do internetu – a słysząc, co tam znajdują, uśmiecham się w duchu”.

Po zapoznaniu się z istniejącym piśmiennictwem i opublikowaniu w styczniu raportu z badań, Jones potwierdza to, co większość ginekologów wiedziała od dawna: w zdecydowanej większości przypadków uprawianie seksu nie stanowi żadnego zagrożenia dla ciąży. Szczególnie uważać powinny kobiety z przerośniętym łożyskiem, które częściowo zakrywa wylot szyjki macicy. Również kobietom zagrożonym przedwczesnym porodem zaleca się zazwyczaj powściągliwość – zwłaszcza, jeśli jednocześnie mają infekcję dolnych dróg rodnych, trudniejszą do zdiagnozowania podczas ciąży.

Część par wierzy głęboko, że współżycie pod koniec ciąży może przyspieszyć poród. Za tym popularnym przekonaniem przemawia fakt, że oksytocyna, czyli hormon, który uwalniany jest przez organizm kobiety podczas orgazmu, bywa również stosowany do „wywołania” porodu przez lekarzy, a znajdujące się w nasieniu prostaglandyny przyczyniają się do rozwarcia szyjki macicy. Claire Jones twierdzi, że brak jednoznacznych konstatacji w tej kwestii – ale przyznaje, że każdy lekarz rodzinny ma w zanadrzu historię o pacjentach, którzy w dzień po upojnej nocy trafili na porodówkę.

Kieliszek wina nie zaszkodzi

Świadomość tego, jak bardzo systematyczne picie alkoholu i upijanie się może zaszkodzić nienarodzonemu dziecku bywa na szczęście coraz bardziej powszechna: deformacje kości czaszki, niska waga urodzeniowa, spowolniony rozwój fizyczny, niedorozwój umysłowy i wady wrodzone serca to tylko niektóre z przypadłości, na jakie pijące mamy narażają noworodka. Jak dotąd jednak, nikt nie wziął pod lupę konsekwencji spożycia alkoholu przez matki w ciąży na znacznie mniejszą, „niepatologiczną” skalę. Wiele instytucji i autorytetów zaleca pełną abstynencję podczas ciąży niejako „na wszelki wypadek”, po prostu z braku wiarygodnych badań. Trudno sobie wyobrazić, jak można by to sprawdzić w drodze eksperymentalnej – na szczęście amerykańscy naukowcy mogli odwołać się do danych z Wielkiej Brytanii, gdzie podejście jest znacznie mniej rygorystyczne, a ministerstwo zdrowia sugeruje, by ciężarne nie pozwalały sobie na więcej niż jeden-dwa kieliszki wina raz lub dwa razy w tygodniu.

Yvonne Kelly, epidemiolog z University of Essex przebadała wraz z kolegami dane dotyczące 18,5 tys. dzieci urodzonych w okresie od września 2000 do lipca 2002 roku. „Nie zamierzaliśmy wystąpić z zaleceniem »Pijcie podczas ciąży« – zastrzega się. – Chcieliśmy tylko upewnić się, czy dzieci, których mamy okazjonalnie sięgają po kieliszek, nie znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka”.

Jak się okazuje, nie stwierdzono żadnych zagrożeń, mimo że specjaliści od badań społecznych brali pod uwagę dodatkowe czynniki w rodzaju statusu społecznego rodziców, wieku i stanu zdrowia matki czy koncepcji dydaktycznych, panujących w rodzinie. Dzieci matek, które okazjonalnie pozwalały sobie na kieliszek wina, nie były w żaden sposób upośledzone czy w gorszej kondycji od potomstwa abstynentek. „Obowiązuje natomiast jedna zasada – przypomina Kelly. – W trakcie ciąży matka nigdy, pod żadnym pozorem nie powinna się upić”.

Cięcie cesarskie nie jest przeszkodą

Spór o sensowność dokonywania porodu siłami natury trwa od lat; w ubiegłym roku zajęła w tej sprawie stanowisko jedna z prestiżowych amerykańskich szkół położnictwa, uznając, że poród naturalny, tj. pochwowy, jest w pełni dopuszczalny po zabiegu cesarskiego cięcia.

Dotychczas większość położników zwykła się niepokoić, że blizna pooperacyjna na długości całej macicy – pozostałość cięcia cesarskiego – znacząco zwiększa ryzyko przepukliny macicznej; a ta może powodować komplikacje zagrażające życiu zarówno noworodka, jak i matki. To rzutowało na stanowisko szpitali położniczych, niewolnych od nacisków firm ubezpieczeniowych, przerażonych perspektywą konieczności wypłaty milionowych ubezpieczeń.

Badania, przeprowadzone w ubiegłym roku przez National Institute of Health, podczas których analizowano dane ze wszystkich poważniejszych badań porodu naturalnego po wcześniejszym cięciu cesarskim (ponad 20 tys. przypadków) wykazały, że ryzyko powikłań było bardzo niskie nawet w przypadku kobiet, które dwukrotnie rodziły po „cesarce”: nawet w tym przypadku ryzyko powikłań przepuklinowych nie przekracza 2 proc. Amerykańscy położnicy zalecają obecnie, by kobiety, które nie należą do żadnej grupy ryzyka, nie były ograniczane w wyborze porodu naturalnego, o ile tylko istnieje możliwość uruchomienia procedury cesarskiego cięcia w tym samym szpitalu. „Nikogo nie należy nakłaniać do poddania się zabiegowi, na który nie ma ochoty” – podsumował dotychczasowy spór dr William Grobman, neonatolog z Northwestern University z Chicago.

Tak dla znieczulenia podoponowego

W USA ze znieczulenia podoponowego – dużej dawki środka przeciwbólowego wstrzykiwanego bezpośrednio do płynu rdzeniowego – korzysta aż 70 proc. rodzących. Zarazem wokół metody tej narosło wyjątkowo wiele nieporozumień i nieścisłości. „Czarna legenda” (…), głosząca, że podawanie środków przeciwbólowych w ten sposób spowalnia poród, czyni go bardziej uciążliwym, a przede wszystkim – utrudnia kontakt z noworodkiem i rozpoczęcie normalnego karmienia – mogła się narodzić po części za sprawą przywiązania Amerykanów do idei „w pełni naturalnego porodu”. Wpędza ona jednak wiele kobiet w poczucie winy, bądź każe im unikać znieczulenia uznawanego za najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze.

Źródłem negatywnego odbioru znieczulenia podoponowego może być m.in. lawina artykułów, jakie się pojawiły po opublikowaniu badań australijskich lekarzy, którzy wręcz wskazywali na winowajcę i sprawcę niepowodzeń w przyuczaniu niemowląt do karmienia piersią: fenantyl.

Grupa badaczy z Wielkiej Brytanii, pracująca pod kierownictwem dr Matthew Wilsona, zdołała ostatecznie uporać się z „czarną legendą” fenantylu. Jak wynika z raportu w miesięczniku „Anesthesia”, grupa ochotników wyszukała tysiąc kobiet, które najczęściej otrzymały znieczulenie podoponowe, z wykorzystaniem fenantylu lub innych specyfików. Część grupy rodziła jednak bez znieczulenia. Wszystkie badane spytano w dobę od porodu o to, czy udało im się rozpocząć normalne karmienie – a w rok po porodzie skontaktowano się z nimi ponownie, by się dowiedzieć, jak długo udawało im się utrzymać dziecko przy piersi. Jak się okazało, między oboma grupami nie sposób było dopatrzeć się jakichkolwiek różnic. Jak twierdzi Wilson, położnik-anestezjolog w Royal Hallamshire Hospital w Sheffield, „to jeden z najsilniejszych, jakie znam, dowodów na niewinność fenantylu”.

„Zbyt ostrożne podejście niekoniecznie musi się sprawdzać – podsumowuje badania epidemiolog Yvonne Kelly. – Kobiety potrafią dokonywać kompetentnych wyborów, jeśli tylko im się zaoferuje wiarygodne i precyzyjne informacje”.
Autor: Kendall Powell, Los Angeles Times
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post