Rak prostaty. Leczenie

Choroby nowotworowe, ich rozpoznawanie oraz leczenie.
admin. med.

Rak prostaty. Leczenie

Post autor: admin. med. »

Wbijają szpilkę z jodem. Tak leczą raka
Metal z izotopem wygląda jak kawałek szpilki. Pacjentom z rakiem prostaty wszczepia się go pod narkozą i nazajutrz wypuszcza do domu. Jeden zabieg zamiast kilku tygodni tradycyjnej terapii.

Kazimierz Jarek, 62-letni rencista z Kalisza, ponad rok temu zachorował na raka prostaty. Chorobę odkrył przez przypadek - za namową żony poszedł na przesiewowe testy krwi w kierunku PSA (antygen-marker raka prostaty). Testy krwi wykazały podwyższone stężenie PSA.

Najadłem się azbestu

- Wynik był dla mnie szokiem. Nie miałem żadnych objawów choroby: nic mnie nie bolało. Nikt w rodzinie nie chorował na raka - opowiada. - Myślę, że to przez pracę, jestem monterem izolacji termicznej, pracowałem przy ocieplaniu, zrywałem stare dachy i przez lata najadłem się azbestu i szklanej waty.

Po testach konieczna była wizyta u urologa i dodatkowe badania - USG i biopsja. Ale na biopsję w Kaliszu trzeba było czekać kilka miesięcy, więc chory pojechał do Poznania. W miejskim szpitalu przy Szwajcarskiej onkolodzy stwierdzili: to zaawansowany nowotwór. Nieoperacyjny.

Odesłali pacjenta do Wielkopolskiego Centrum Onkologii, do doc. Janusza Skowronka z Zakładu Brachyterapii.

- Lekarz wziął mnie na rozmowę i powiedział, że nowotwór trzeba zniszczyć za pomocą radioaktywnego izotopu. Można to zrobić na dwa sposoby: albo napromieniować guz w trakcie kilku zabiegów pod głęboką narkozą, co byłoby problemem, bo jestem astmatykiem, mam problemy z sercem. Albo... zrobić to za jednym zamachem - opowiada pacjent.

Słyszeliście o implantach?!

W 2008 r. lekarze z Wielkopolskiego Centrum Onkologii przeprowadzili pionierski zabieg w kraju: w prostacie chorego (obszar pomiędzy moszną a odbytem) umieścili kawałki metalu wielkości kilku milimetrów i grubości szpilki z radioaktywnym jodem, który w bezpieczny sposób uwalniał w ciągu kilku miesięcy promieniowanie niszczące komórki rakowe.

Po zabiegu - wykonuje się go także pod narkozą - pacjent mógł wrócić od razu do normalnego życia.

- Operację przeszedłem w środę, a już w czwartek po południu, jak gdyby nigdy nic, karmiłem bażanty i pawie z własnej hodowli. Byłem taki szczęśliwy! - opowiada 62-latek.

Skuteczność leczenia wynosi 90, a nawet 100 proc. Metoda niszczy chore tkanki, a oszczędza zdrowe narządy.

Implanty są niewyczuwalne (zostają w organizmie do końca życia) i bezpieczne - ryzyko wystąpienia powikłań jest znikome, najniższe ze wszystkich metod leczenia raka prostaty (u 5 do 15 proc. chorych mogą wystąpić problemy z oddawaniem moczu lub impotencja, objawy często przemijają).

Po zabiegu pacjent jest minimalnie "radioaktywny". W pierwszych 2-3 miesiącach od zabiegu chory powinien jedynie unikać bliskiego kontaktu z małymi dziećmi i kobietami w ciąży.

- To jedyny minus leczenia: nie mogę brać na kolana czteroletniego wnusia Antosia - mówi Kazimierz Jarek.

Niestety, to kosztuje

Na raka prostaty w Polsce zapada ok. 9 tys. mężczyzn, a ponad 3 tys. umiera. To drugi - po raku płuc - nowotwór, na który najczęściej chorują mężczyźni. Liczba zachorowań na raka prostaty rośnie szybko m.in. ze względu na starzenie się populacji, bo jest to nowotwór dotyczący w głównej mierze pacjentów w podeszłym wieku.

Operacje, które polegają na wszczepianiu promieniotwórczych implantów, nie są nowością - na świecie robi się je od ponad 30 lat.

W Polsce wykonują je trzy ośrodki: oprócz Poznania Centrum Onkologii w Warszawie oraz prywatny ośrodek w Jastrzębiu-Zdroju. Nie ma kolejek, bo niestety zabieg wciąż nie jest refundowany przez NFZ (ale Fundusz to rozważa). Kosztuje ok. 18 tys. zł - na zabieg Kazimierza Jarka złożyła się cała rodzina.

Tradycyjna radioterapia kosztuje niewiele mniej, bo średnio 15 tys. zł (NFZ ją refunduje). - Ale nie znaczy to, że jest tańsza - trwa kilka tygodni, wymaga hospitalizacji - tłumaczy lekarz. - Leczenie obciąża budżet szpitala, budżet ZUS (bo chory jest na L4) i budżet NFZ, bo tradycyjna metoda wiąże się z powikłaniami.

Kilka dni temu 62-latek z Kalisza był u doc. Skowronka na kontroli. - Czuję się cudownie - mówił. - Guz znika!
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post