Samorząd zamknął apteki a one nadal działają

Różne informacje,czasem dziwne a czasem bardzo interesujące, o badaniach medycznych
admin. med.

Samorząd zamknął apteki a one nadal działają

Post autor: admin. med. »

Białystok: samorząd zamknął apteki

Białostocką prokuraturę w swoich powinnościach wyręczyła izba aptekarska – zamknęła bezprawnie działające apteki!Białostocka prokuratura nie potrafiła stwierdzić, że działają apteki, którym cofnięte zostało zezwolenie, choć każdy mógł do nich wejść i kupić leki, także te na receptę, w tym psychotropowe. Prokuraturę „wyręczyła” izba aptekarska – w efekcie apteki zostały zamknięte.

Nie zmienia to faktu, że trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie dla nieudolności prokuratury. Jedynie arogancją i lekceważeniem prawa można tłumaczyć postępowanie właściciela aptek. Jak wytłumaczyć farmaceutów?

We wrześniu minionego roku Podlaski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny wydał decyzje o cofnięciu zezwoleń na prowadzenie działalności przez 9 aptek powiązanych ze sobą pod względem kapitałowym. Była to konsekwencja uczestnictwa tych aptek w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków. Właściciel aptek, zgodnie z obowiązującym prawem, odwołał się od decyzji WIF do głównego inspektora. GIF podtrzymał decyzję niższej instancji, w związku z czym, decyzja o cofnięciu zezwoleń stała się ostateczna.

W świetle prawa nie ma tu żadnych możliwości interpretacyjnych, jednak część aptek nie dostosowała się do decyzji nadzoru. Nadal pracowała, wydając pacjentom leki, w tym na receptę (również leki psychotropowe). – Tymczasem w momencie ustania zezwolenia na prowadzenie apteki, placówka przestaje być apteką. W trybie natychmiastowym zerwana zostaje jej umowa z NFZ, traci więc możliwość sprzedaży leków, ze szczególnym uwzględnieniem leków na receptę – tłumaczy Jarosław Adam Mateuszuk, prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Białymstoku.

W momencie utraty przez aptekę tego statusu, placówka przestaje podlegać kontroli WIF czy GIF. I na to być może liczył właściciel, nie dostosowując się do decyzji nadzoru. Być może doszedł do wniosku, że ani wojewódzki, ani główny inspektor nie mogą już nic zrobić. I był kolejny, po udziale w odwróconym łańcuchu dystrybucji leków, błąd tej firmy. W tym momencie nie stawała się bezkarna, w każdym momencie mogły sprawą zająć się organa ścigania.

- Zarówno nasza izba, jak i wojewódzki inspektor farmaceutyczny, skierowaliśmy więc sprawy do prokuratury – dodaje Jarosław Adam Mateuszuk. – Apteki były zlokalizowane w obrębie działania aż czterech prokuratur rejonowych, sprawom nadano więc różny bieg. W jednym przypadku prokuratura odmówiły wszczęcia postępowania nie dopatrując się znamion czynu zabronionego przez podmiot prowadzący apteki, w drugiej sprawie postępowanie zostało umorzone. Jak przeczytaliśmy w uzasadnieniu o umorzeniu lub o odmowie wszczęcia postępowania – nie można było kategorycznie stwierdzić, że placówki te nadal funkcjonowały. To nieprawdopodobne stwierdzenie, bo wystarczyło do nich wejść i coś kupić. Wziąć wydruk z kasy czy poprosić o fakturę. Zaskarżyliśmy tę decyzję, zarzucając prokuraturze, że nie zbadała dowodów, na przykład recept znajdujących się w aptece.

Równolegle izba postanowiła zrobić jeszcze coś. Farmaceuci sami poszli do placówek, które wciąż działały pomimo cofnięcia zezwolenia i dokonali w nich zakupów, między innymi leków na receptę. – Skoro nie zrobiły tego organa ścigania, musieliśmy – tak jak powinni to zrobić policjanci – dokonać zakupu kontrolowanego, poprosić o faktury i samodzielnie zdobyć dowody, że placówki te wciąż pracują. A potem zaprosiliśmy do izby farmaceutów zatrudnionych w tych placówkach. Niemal wszyscy przyszli na spotkanie z prawnikami, co zadaje kłam ich twierdzeniom, że nie wiedzieli o cofnięciu zezwoleń – mówi Jarosław Adam Mateuszuk. – Trudno w to uwierzyć także dlatego, że w naszym środowisku wszyscy o tym wiedzieli, wiedziało pół aptekarskiej Polski, to jak oni mogli nie wiedzieć? Oczywiście, mogli być uspokajani przez właściciela, że decyzja ciągle jeszcze nie jest ostateczna, ale dla własnego dobra powinni byli to sprawdzić, choćby w ogólnodostępnej części Krajowego Rejestru Zezwoleń na Prowadzenie Aptek, Punktów Aptecznych oraz Prowadzenie Aptek Szpitalnych i Zakładowych, prowadzonego na stronie internetowej Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia na platformie P2 e-zdrowie. Placówki, w których pracowali, zniknęły z tego rejestru, co oznacza, że straciły zezwolenia. Farmaceuci mogli też skontaktować się z izbą lub z nadzorem farmaceutycznym. Nie zrobili tego. Co więcej, większość tych farmaceutów była w okresie wypowiedzenia umów o pracę, więc mieli kolejny powód, by wzmóc czujność. Część z nich twierdziła, że powiedziano im, że minął czas dzierżawy pomieszczeń pod aptekę i dlatego będą one likwidowane i to jednak brzmiało niewiarygodnie.

Te rozmowy okazały się jednak skuteczne. Placówki zaprzestały działalności , bo farmaceuci przestali w nich pracować. Zapewne dotarło do nich, jakie mogą ponieść konsekwencje – od nagany, poprzez zawieszenie, po utratę prawa wykonywania zawodu włącznie.

- To, oczywiście, nie kończy sprawy – podkreśla Jarosław Adam Mateuszuk. – Łamanie prawa jest ewidentnie winą podmiotu prowadzącego, właściciela aptek, skierowane zostały więc do GIF wnioski o nałożenie na niego kary. Zgodnie z przepisami Prawa farmaceutycznego może ona sięgać do 500 tysięcy złotych. To wszystko działo się w ostatnich tygodniach, nie mamy więc jeszcze informacji, czy taka kara zostanie na firmę nałożona. Osobna kwestia to odpowiedzialność farmaceutów. Skierujemy sprawę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, by zbadał ich postepowanie.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post