Jestem zazdrosna, zaborcza i mam potrzebę kontroli nad moją
: 5 cze 2016, o 13:01
Witam. Mam 20 lat i pewien problem. Jeszcze chyba nie jest aż tak duży, ale już namieszał trochę w moim związku. Jestem z chłopakiem prawie 2 lata. Nigdy nie pomyślałam, że to może dotyczyć właśnie mnie, ale niestety. Jestem zazdrosna, zaborcza i mam potrzebę kontroli nad moją połówką. Doskonale jednak zdaję sobie z tego sprawę... Sprawdzałam mu już archiwum wiadomości w komunikatorze itp. Zawsze wtedy jestem świadoma, że robię źle i czuję się z tym fatalnie, ale nie potrafię się przed tym powstrzymać. Każda jego koleżanka z którą on nawiązuje najmniejszy kontakt jest według mnie zagrożeniem dla związku. Kiedy nie jestem z nim, np. w domu (nie mieszkamy razem) miewam czasem zły humor tylko dlatego, że nie jestem w tym momencie obok niego, odczuwam przygnębiającą tęsknotę, nawet jeśli nie widzimy się tylko 2 dni. Zastanawiam się co w danym momencie robi. Kiedy widzę, że siedzi np. na facebooku męczy mnie myśl, dlaczego nie napisze. Mam potrzebę bycia ciągle przez niego zapewnianą, że mnie kocha. Już nie raz zrobiłam mu awanturę, że nie odzywa się cały dzień, a tylko wieczorem. Mam potrzebę ciągłego kontaktu z nim. Nie mówię zbyt często o tym wszystkim i on raczej nie wie, że mam z tym taki problem. Czasem jest nawet zdziwiony, czemu jestem zła o brak kontaktu. To co opisałam, nie jest codziennym kłopotem. Bywają dni, chwile, że mam od tych natarczywych myśli spokój. Kiedy jestem obok niego, to już w ogóle jestem w siódmym niebie, ale czy fakt, że on naprawdę jest wspaniały może doprowadzić mnie aż do takiego stanu, że nie mogę bez niego funkcjonować? Bardzo go kocham i nie chcę, żeby to zupełnie zniszczyło nasz związek. Już raz mieliśmy się rozstać, niekoniecznie przez to. Nie nastąpiło to do końca bo nie umiemy bez siebie żyć. Rozstaliśmy, decyzja była obopólna więc byłam w stanie to zrobić, jednak po dwóch godzinach napisałam mu, że to nie ma sensu, że go kocham i że nie mogę bez niego. Stwierdził to samo i było po sprawie. Wróciliśmy. Mimo, że on też mnie bardzo kocha i płakał przy rozstaniu, to jednak ja mam problem... Dodam, że nigdy jakoś szczególnie nie przejechałam się na żadnych mężczyźnie, ani nikt nie zawiódł na dobre mojego zaufania. Była tylko jedna taka sytuacja, kiedy facet wybrał swoją byłą zamiast mnie, ale nie byliśmy jeszcze nawet razem. Nie wiem co mam robić Boję się powiedzieć o tym mojemu ukochanemu. Znając jego zrozumiał by, ale mam pewne obawy. Proszę o porady. Jak sobie z tym radzić? Jak się za to zabrać? Czy jest szansa, że uporam się z tym sama skoro mam świadomość, że posiadam taki kłopot? Pozdrawiam serdecznie..