Leczenie prądem przełyku Barretta
: 19 sie 2016, o 18:03
Leczenie prądem przełyku Barretta (finansowane przez NFZ)
Z kraju; 2012-01-16 "Życie Warszawy"
Chore komórki lekarze usunęli prądem. W stołecznym Instytucie Hematologii zaprezentowano nową metodę leczenia tzw. przełyku Barretta, finansowaną przez NFZ.
Wczoraj w placówce przy ul. Indiri Gandhi przeprowadzono pięć takich zabiegów. Jedną z pacjentek była 62-letnia pani Barbara. Od kilkunastu lat cierpi ona na refluks żołądkowy. – Ponad rok temu miałam silne bóle żołądka pod mostkiem. Od razu poszłam do lekarza. Dostałam skierowanie na gastroskopię, na którą czekałam niemal rok. To badanie wykryło u mnie przełyk Barretta – opowiada pacjenta. Po gastroskopii trafiła do ursynowskiego instytutu. A tu skierowano ją na zabiegi amerykańską metodą Halo.
Na czym ona polega? Do przełyku pacjenta wprowadza się endoskop wyposażony w specjalną końcówkę, dzięki której nieprawidłowy nabłonek usuwa się prądem o częstotliwości radiowej – tłumaczył dr Wojciech Dąbrowski z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Hematologicznej. On sam przeprowadził już 25 takich zabiegów, a w sumie w stolicy wykonano ich ponad 30.
Taki zabieg, podobnie jak gastroskopia, przeprowadzany jest w miejscowym znieczuleniu. Trwa od kilkunastu minut do pół godziny. Pacjent musi być na czczo. Chory leczony w ten sposób musi zaliczyć cztery takie zabiegi lub pięć, a każdy z nich średnio w odstępie dwóch miesięcy. – Ta metoda jest bezpieczna dla pacjentów i skuteczna – zapewnia dr Dąbrowski. Dodaje, że ze wstępnych badań wynika, iż jej skuteczność sięga 80-90 proc.
Instytut Hematologii jest jedynym ośrodkiem na Mazowszu, w którym przełyk Barretta leczy się metodą Halo. Stosują ją także ośrodki w Łodzi, Poznaniu czy Tychach.
Jak tłumaczył dr Wojciech Dąbrowski, wielu pacjentów nawet nie wie, że cierpi na przełyk Barretta. Dlaczego?
– Choroba przebiega bezobjawowo. Może ją dopiero wykryć gastroskopią – wyjaśnia dr Dąbrowski. – Zagrożonych tym schorzeniem jest 1 proc. dorosłej populacji, a każdy z chorych ma 0,5 proc. szansy, że w ciągu roku zachoruje na raka, a to oznacza, iż po 30 latach nieleczonego przełyku Barretta szansa na nowotwór wzrasta już do 15 proc.
("Życie Warszawy")
Z kraju; 2012-01-16 "Życie Warszawy"
Chore komórki lekarze usunęli prądem. W stołecznym Instytucie Hematologii zaprezentowano nową metodę leczenia tzw. przełyku Barretta, finansowaną przez NFZ.
Wczoraj w placówce przy ul. Indiri Gandhi przeprowadzono pięć takich zabiegów. Jedną z pacjentek była 62-letnia pani Barbara. Od kilkunastu lat cierpi ona na refluks żołądkowy. – Ponad rok temu miałam silne bóle żołądka pod mostkiem. Od razu poszłam do lekarza. Dostałam skierowanie na gastroskopię, na którą czekałam niemal rok. To badanie wykryło u mnie przełyk Barretta – opowiada pacjenta. Po gastroskopii trafiła do ursynowskiego instytutu. A tu skierowano ją na zabiegi amerykańską metodą Halo.
Na czym ona polega? Do przełyku pacjenta wprowadza się endoskop wyposażony w specjalną końcówkę, dzięki której nieprawidłowy nabłonek usuwa się prądem o częstotliwości radiowej – tłumaczył dr Wojciech Dąbrowski z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Hematologicznej. On sam przeprowadził już 25 takich zabiegów, a w sumie w stolicy wykonano ich ponad 30.
Taki zabieg, podobnie jak gastroskopia, przeprowadzany jest w miejscowym znieczuleniu. Trwa od kilkunastu minut do pół godziny. Pacjent musi być na czczo. Chory leczony w ten sposób musi zaliczyć cztery takie zabiegi lub pięć, a każdy z nich średnio w odstępie dwóch miesięcy. – Ta metoda jest bezpieczna dla pacjentów i skuteczna – zapewnia dr Dąbrowski. Dodaje, że ze wstępnych badań wynika, iż jej skuteczność sięga 80-90 proc.
Instytut Hematologii jest jedynym ośrodkiem na Mazowszu, w którym przełyk Barretta leczy się metodą Halo. Stosują ją także ośrodki w Łodzi, Poznaniu czy Tychach.
Jak tłumaczył dr Wojciech Dąbrowski, wielu pacjentów nawet nie wie, że cierpi na przełyk Barretta. Dlaczego?
– Choroba przebiega bezobjawowo. Może ją dopiero wykryć gastroskopią – wyjaśnia dr Dąbrowski. – Zagrożonych tym schorzeniem jest 1 proc. dorosłej populacji, a każdy z chorych ma 0,5 proc. szansy, że w ciągu roku zachoruje na raka, a to oznacza, iż po 30 latach nieleczonego przełyku Barretta szansa na nowotwór wzrasta już do 15 proc.
("Życie Warszawy")